W dniu 30 września 2015 r. zapadł kolejny ważny wyrok Sądu Najwyższego mający niebagatelne znaczenie dla praktyki badań DNA w Polsce. Naczelny organ władzy sądowniczej zdecydował, że sądy polskie nie mogą rezygnować z przeprowadzania badań DNA w celu ustalenia ojcostwa zasłaniając się dobrem dziecka. Działania takie, zdaniem SN są nieprawidłowe i prowadzą do ignorowania praw innych osób, w tym w szczególności domniemanego ojca.
W omawianej sprawie, w świetle prawa, ojcem 9 letniego chłopca był mąż matki dziecka, Pan Władysław. Jednakże, przez cały czas miał on poważne podejrzenia, iż nie jest biologicznym ojcem dziecka. Pewnego smaczku skandalu dodaję sprawie fakt, iż o ojcostwo podejrzewał księdza z pobliskiej parafii, który utrzymywał bliskie relacje z matką dziecka podczas licznych prób chóru parafialnego, wspólnych wyjazdów etc. Jako że mąż matki dziecka może wystąpić z powództwem o zaprzeczenie ojcostwa jedynie w ciągu 6 miesięcy od dnia narodzin potomka (zgodnie z art. 63 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego – KRO) zwrócił się do Prokuratury Rejonowej o wystąpienia z powództwem o zaprzeczenie ojcostwa (na podstawie art. 83 KRO) co ta niniejszym uczyniła.
W I instancji Sąd Rejonowy jednak odrzucił powództwo. Sąd nie dopuścił dowodu z badań DNA zasłaniając się przy tym, co jest częstą praktyką, dobrem dziecka. Z kolei pozostałe dowody w ocenie sądu nie pozwalały jednoznacznie stwierdzić, iż ojcem dziecka jest ktoś inny aniżeli. Od tego wyroku Pan Władysław wniósł apelację. Sąd Okręgowy odrzucił ją argumentując, iż nie posiadał legitymacji procesowej do wniesienia apelacji i mógł to uczynić jedynie prokurator. W związku z tym, Panu Władysławowi nie pozostało nic innego jak szukać sprawiedliwości w Sądzie Najwyższym.
W swoim orzeczeniu Sąd Najwyższy nie pozostawił wątpliwości po czyjej stronie jest racja. Uwzględnił skargę, uchylił orzeczenie apelacyjne i nakazał ponowne rozpoznanie sprawy. W pierwszej kolejności stwierdził, iż pozbawienie Pana Władysława prawa do apelacji jest niedopuszczalne. Jak podkreślił sędzia Dariusz Zawistowski: Gdyby przyznać rację sądowi, to postępowanie byłoby w istocie jednoinstancyjne, gdyż pozwany nie mógłby złożyć środka odwoławczego. To zaś stoi w sprzeczności z przepisami konstytucji.
Co więcej, SN nakazał przeprowadzenie wszystkich dowodów, w tym badania DNA, które jednoznacznie wyklucza ojcostwo Pana Władysława. Rozstrzygnięcie to, wpisuje się w coraz bardziej dominujący w polskiej jurysprudencji pogląd, iż najważniejsza dla dobra dziecka jest prawda biologiczna, która nie narusza w żaden sposób dobra dziecka. Pan Władysław i tak nie był przygotowany ani nie chciał pełnić funkcji ojca wobec nie swojego biologicznego syna, czego najlepiej dowodzą jego starania o zaprzeczenie ojcostwa. Zatem wyrok podtrzymujący fikcję nie był w stanie niczego zmienić w relacjach pomiędzy „formalnym” ojcem a małoletnim. Związek małżeński Pana Władysława i matki dziecka również nie wytrzymał tej próby, gdyż małżonkowie pozostają w separacji, a od 4 lat nie mieszkają razem. Jednak za ten stan rzeczy nie należy winić badania DNA stwierdzającego suche fakty, tylko pożycie matki dziecka z innym mężczyzną będącym w istocie ojcem dziecka.
Jak w wypowiedzi dla Rzeczpospolitej stwierdził prof. Henryk Haak z Uniwersytetu Szczecińskiego, specjalista w prawie rodzinnym:
W dyskusji o zakresie stosowania dowodu z DNA musimy opowiedzieć się, czy dla dobra dziecka ważniejsze jest ustalenie jego biologicznego pochodzenia, czy też można zrezygnować z tej prawdy. Uważam, że na pierwszym miejscu jest prawda biologiczna i należy ustalić, kto jest ojcem biologicznym. Jeśli przyjmiemy tę regułę, to konsekwencją będzie prowadzenie dowodów, które służą temu ustaleniu. A dowodem najpewniejszym jest właśnie dowód z DNA. Dowody ze świadków, jak mówił mój profesor, dotyczą okoliczności, przy których zazwyczaj ich nie ma, a badanie DNA okazuje się akurat bardzo pomocne.
Autorem tekstu jest: Jakub Świerczyński, radca prawny, właściciel Laboratorium Genetycznego
Błąd: Brak formularza kontaktowego.